Z lotniska odebrała mnie Ania i już zmęczona podróżą marzyłam o gorącej ziołowej herbacie. Zwłaszcza, że na ziemi było już bardziej pochmurnie.
A to jest widok na niewielkie miasteczko w górach w masywie Chartreuse (czyt. Szartuz), Saint Laurent du Point, gdzie się zatrzymałam na kilka dni u mojej kuzynki. Spacerowałyśmy po okolicy, nigdzie daleko, ponieważ chciałyśmy pobyć razem, bez jeżdżenia tu i tam. Z wyjątkiem podróży do Lyonu.
|
Saint Laurent du Point |
|
Okolica miasteczka Saint Laurent du Point |
Jednego wieczoru usiadłam do mapy Lyonu na google maps i zaczęłam planować pielgrzymkę. Wcześniej też szukałam informacji o życiu kobiety, którą chciałam bliżej poznać. Jak się okazało, wszystkie miejsca, które chciałam odwiedzić znajdowały się bardzo blisko siebie. Wszędzie można dość pieszo, tylko trzeba dojechać do wybranego punktu "startowego". Zobaczcie plan sytuacyjny. To mały kawałek miasta, gdzie spacerem można przez kilka godzin.
|
Moje notatki - plan zwiedzania pisane "na szybko" |
|
Plan sytuacyjny. Mała strzałka pokazuje gdzie jesteśmy. |
|
Z google maps korzystałam, aby zorientować się w ternie przed podróżą. |
Moje miejsca na mapie Lyounu:
Cmentarz de Loyasse. Dojechałyśmy tu autobusem nr 90 do przystanku "Jaricot" przy ulicy Pauliny Marii Jaricot. Stąd przeszłyśmy się kawałek spacerkiem do wejścia głównego na stary zabytkowy cmentarz. Przesympatyczny Pan dozorca przekazał nam mapę cmentarza i wyznaczył flamastrem drogę do pierwszego miejsca pochówku Pauliny.
|
widok na ul. Pauliny Marii Jaricot |
|
Wejście główne na zabytkowy cmentarz |
|
Plan cmentarza z oznaczoną kwaterą. |
|
Kwatera pana Ricarda Vitton |
|
Pomnik pierwszego pochówku Pauliny Marii Jaricot do 1935 roku. |
Widzicie ten wieniec z 10 róż? Nawiązuje do Różańca.
|
Przy pomniku tablica informująca, że ciało Pauliny Marii Jaricot zostało przeniesione do Kościoła ś. Nizier w 1935 r. I tam jest teraz grób - cel naszej pielgrzymki. |
Z cmentarza udałyśmy się spacerem, alejką wśród pąkujących już drzew w stronę pięknej Bazyliki Notre-Dame de Fourvière. Wiosnę czuć w powietrzu i wśród roślin bydzących się do życia. Tutaj zaczyna się to wcześniej niż w Polsce. Tymczasem w świątyni trwało wystawienie Najświętszego Sakramentu. W głębokiej ciszy ludzie trwali na modlitwie. Było niewielu modlących się. Zostaliśmy też na chwilę rozmowy z Panem Jezusem. Przed samą bazyliką czuwali żołnierze pilnujący, by nikt nie zakłócał spokoju. W pełnym uzbrojeniu... Ze względu na zdarzające się ataki na Kościoły we Francji jest tutaj wzmożona ochrona. Poczułam się trochę nieswojo...
Ze wzgórza de Fourvière roztaczał się wspaniały widok na Lyon. Pogada była tak piękna, a niebo przejrzyste, że w oddali, daleko, daleko pojawił się naszym oczom szczyt Mont Blanc. W linii prostej na mapie jest oddalony od wzgórza ponad 100 km. Piękny to był widok. Niestety nie do uchwycenia na zdjęciu. Po drugiej stronie rzeki Saona widzieliśmy nasz cel, Kościół Sanit-Nizier de Lyon, gdzie spoczywa ciało Pauliny Jaricot złożone tam w 1935 r.
|
chem. du viaduc
|
|
Droga z cmentarza na wiadukcie. Przed nami widok na Bazylikę |
|
Droga z Cmentarza za nami...na wiadukcie
|
|
Wiosna w Lyonie... 3 lutego 2022 r. |
|
Przed Bazyliką Notre-Dame de Fourvière |
|
Panorama Lyonu ze wzgórza. Ten Kościół z dwiema wieżami za budynkami na pierwszym planie to Église Saint-Nizier de Lyon |
Zanim jednak miałyśmy przejść na drugą stronę rzeki, przebyłyśmy drogę ze wzgórza na ulicę Saint-Barthélemy, do Lorette, muzeum i domu. Pauliny Jaricot... Schodziliśmy ścieżką w dół, tą samą ścieżką, którą codziennie pokonywała młoda kobieta. Tu na ścieżce co klika metrów stawałyśmy na miedzianych różach. A między nimi miedziane, większe okrągłe tablice z liczbami. Liczymy...10 róż i 1 tabliczka...To Różaniec! Do domu Pauliny prowadziła ścieżka różańcowa, droga modlitwy, ciszy, śpiew ptaków wśród drzew i szum miasta w oddali...
|
Ścieżka Różańcowa. Wiosna... Latem, kiedy róże kwitą jest tu naprawdę pięknie... |
To jest ten dom, to miejsce, gdzie zaczął się ŻYWY RÓŻANIEC, skąd ma swój początek Papieskie Dzieło Rozkrzewiania Wiary. W tym domu zmarła Służebnica Boża Paulina Maria Jaricot, samotna i zapomniana...Nie potrafię opisać emocji. Zapraszam Was do odwiedzenia muzeum...
|
Zwiedzanie domu jest bezpłatne, ale taki bilecik jest niesamowitą pamiątką. |
|
Dom LORETTE. Spójrzcie na to małe okienko w kształcie krzyża.... |
|
....Tak okienko wygląda od środka. |
|
Przed wejściem do Muzeum. Miedzy godziną 12.00 a 14.00 jest przerwa. Czekałyśmy więc chwilę na otwarcie Domu. Taka zaduma... ile razy po tych schodkach przechodziła Paulina? |
W Muzeum na wejściu młoda dziewczyna opowiada nam historię z życia Pauliny Marii Jaricot. Ponieważ nie rozumiem języka francuskiego, Ania tłumaczy. Dostałyśmy bileciki. Później wrócimy do małego sklepiku po kilka pamiątek. Za niedużą kwotę można nabyć publikacje o założycielce PDWR, obrazki, folderki... wszystko prawie tak jak w naszej polskiej siedzibie Papieskich Dzieł Misyjnych w Warszawie. Kobieta na bileciku napisała nam miejsce, do którego powinnyśmy się udać, a gdzie jest pochowane serce Służebnicy Bożej. To Kościół Św. Polikarpa, niedaleko Kościoła św. Nizier. Udajemy się schodami na pierwsze piętro, zwiedzamy niewielką salę z pamiątkami. Są tu stare publikacje, zdjęcia z placówek misyjnych, obrazki a także relikwiarze pierwszych męczenników...żałuję, że nie ma tłumaczenia na język polski. Myślę, że na beatyfikację warto by było zrobić tabliczki po polsku. Do Lyonu zapewne przyjdzie wielu Polaków i grup Żywego Różańca.
Na drugim piętrze znajduje się pokój... Skromnie tu. Kominek, łóżko, komoda, kilka pamiątek, różaniec i fotografie. Niewiele materialnych rzeczy pozostało po kobiecie, po której pozostało ogromnie dużo duchowych spraw. Robi na mnie wrażenie czerwony naszyjnik, który znam z portretu. Czy to ten sam naszyjnik. który nosiła młoda szesnastoletnia Paulina?
Robię pamiątkowy wpis... z emocji trzęsą mi się ręce...
Zobaczcie ...
|
RELIKWIARZ: św. Piotr Chanel, pierwszy męczennik Oceanii (1841r. ) |
|
RELIKWIARZ: pierwsi męczennicy Chin (1858 r.) św. Jerome Lou, św. Laurent Ouang i św. Agatha Lin
POKÓJ SŁUŻEBNICY BOŻEJ PAULINY MARII JARICOT |
Kończymy pobyt w muzeum, robiąc drobne zakupy. Kilka książeczek w j. francuskim, za to bogato ilustrowane. Zaraz obok na tej samej ulicy znajduje się Kaplica Świętej Filomeny. To Święta, której Paulina Jaricot zawdzięcza swoje uzdrowienie. Odkąd doznała łaski, była czcicielką Świętej.
W kaplicy spędzamy chwilę. Kolejny dziesiątek różańca na mojej drodze. Z zachwytem patrzę na portret młodej kobiety, który znam od dawna. Tutaj znajduje się wierna kopia oryginału. A oryginał jest przechowywany w siedzibie Papieskich Dzieł Misyjnych w Lyonie. Podobno Paulina kazała przemalować artyście swój wizerunek i zakryć szalem za bardzo odkryte ramiona młodej kobiety. Zapalam świeczkę. Za misjonarzy, za współpracowników na misyjnym zapleczu, proszę o łaskę zdrowia dla bliskich. Dziękuję za łaski, które otrzymałam w ostatnim czasie dla siebie.
Idziemy dalej przez Lyon Ścieżkami Pauliny Jaricot...
|
Kaplica św. Filomeny |
|
Modlitwa... |
|
Wejście do Kaplicy |
Schodzimy w dół schodami
Mnt des Chazeaux i udajemy się w kierunku
Katedry Świętego Jana. Z dołu, jak obejrzałyśmy się za siebie, ukazał się jeszcze raz niesamowity widok na Bazylikę, a poniżej wśród drzew Dom Lorette.
Mijamy piękne, stare uliczki, przekraczamy rzekę i już prosto do Kościoła św. Nizier, który był kościołem parafialnym Służebnicy Pauliny.
|
Katedra Św. Jana Chrzciciela |
|
Schody Mnt des Chazeaux |
|
Spojrzenie za siebie na wzgórze. Bazylika Najświętszej Maryi Panny i Katedra Św. Jana Chrzcielna za nami. A pomiędzy nimi Ogród Różany i Dom Lorette... |
Przed nami Kościół św. Nizier... cisza... bez słów...
Tu, przy grobie, zakończyła się nasza pielgrzymka i spacer po Lyonie. Zakończyłyśmy spacer smacznym obiadem, kawą i rozmową. W między czasie, zupełnie niespodziewanie napisał do mnie misjonarz z Zambii, z propozycją, aby pomagać w misyjnym dziele... kontynuuję więc moją misyjną podróż. To pragnienie, by tak jak Paulina Jaricot być i angażować się w dzieło misyjne. Tak jak potrafię. Przez swoje liczne talenty, realizować pomysły, promować 1% dla misjonarzy, tworzyć i sprzedawać swoje rękodzieło, a zysk przekazywać potrzebującym. Być ! Żyć!
`
Nie zdołałyśmy dotrzeć do Kościoła św. Polikarpa, gdyż robiło się późno. Ale niebawem napiszę Wam dalszą część historii z podróży do Lyonu. O Sercu Pauliny Marii Jaricot....